30 lipca 2020
Tymek Kasprzyk - wywiad. Nastoletni influencer o swojej popularności na TikToku i o życiu w Hiszpanii
https://app.brandbuddies.pl/uploads/blog_post/photo/304/BB_750x480_tymek.png
Tymek Kasprzyk influencer TikTok YouTube wywiad

Wiemy, że czasem ciężko połapać się w nowej fali influencerów, szczególnie millenialsom. Dlatego przychodzimy z pomocą i poprzez dzisiejszy wywiad chcielibyśmy zaprezentować wam sylwetkę Tymka Kasprzyka, nastolatka, który podbił TikToka. 


Tymek na codzień mieszka w Hiszpanii, ale uczy się w polskiej szkole. Do tego historia jego wyprowadzki do teg kraju jest trochę jak z filmu. Czy nie wolałby chodzić do szkoły na miejscu i czy nie brakuje. mu szkolnych murów? Jak w ogóle widzi dalej swoją przyszłość? I jaki jest jego ulubiony kierunek podróży? Wszystkiego dowiecie się z poniższego wywiadu!



Zobacz też: Amelie.yt - wywiad. Jak rówieśnicy reagują w szkole na sławę 14-latki?



Aleksandra Łukasiewicz: Jak to się stało, że zacząłeś się udzielać na social mediach?


Tymek Kasprzyk: To był zupełny przypadek. Zdjęcia i filmy lubiłem robić od zawsze, brałem od rodziców kamerę i coś nagrywałem. A tak, że zacząłem publikować na social mediach to półtora roku temu jakoś. Zaczęło się od YouTube'a.


Ale zaczęło się to dopiero jak wyjechałeś z Polski?


Tak, pierwsze filmiki były zaraz po 13-stych urodzinach, czyli 3 lata temu, ale były tylko dla mnie. To były totalne początki. Zacząłem coś bardziej robić jak jechaliśmy na 5-dniową podróż do Hiszpanii, stamtąd zrobiłem dłuższy filmik. Wtedy się zaczęło, okryłem, że naprawdę lubię to robić. Trochę to potem podupadło, bo nie miało to dla mnie większego sensu, bo ani to nie szło, ani nie czerpałem już z tego takiej przyjemności, a było to żmudne. 


Wtedy zacząłem publikować trochę na Instagramie, potem przez przypadek odkryłem TikToka, bo nigdy nie uważałem tej aplikacji za coś fajnego. Po prostu koleżanka miała konto, więc zainstalowałem sobie, żeby ją trochę “postalkować”. To było ze 2 lata temu, ale wtedy nagrywałem i publikowałem na prywatnym profilu. Raz opublikowałem przez przypadek jeden filmik publiczny. Potem obudziłem się i byłem w szoku, że miałem ponad 5 tysięcy wyświetleń. Dla mnie to były wtedy ogromne zasięgi, więc się ucieszyłem. Stwierdziłem, że może to jest to. Zacząłem nagrywać powoli i od lutego zeszłego roku zabrałem się za to porządnie. 




Potem, w wakacje, zacząłem naprawdę dużo nagrywać. Wcześniej to był jeden filmik na tydzień, na dwa tygodnie, a od tamtych wakacji zacząłem nagrywać tego multum. To zaczęło fajnie iść, miałem kilka filmików z kilku milionowymi wyświetleniami. 


Jakoś styczeń, luty, marzec nie miałem już takich naprawdę wysokich zasięgów, tylko publikowałem bardzo dużo filmików, które miały po prostu dobre zasięgi. W ten sposób najpierw dobiłem do pół miliona z 300 tys. w ciągu tygodnia, a potem to sobie szło umiarkowanie do góry, po jakieś 10 tys. dziennie. Tak to sobie szło do tego milion trzysta, a teraz już półtora. 


A co do Instagrama, to tam zawsze publikowałem zdjęcia, ale nie wpadłem na to (dla mnie to było po prostu oczywiste), że będę promował siebie tam. Na TikToku kto chce, niech sobie mnie zaobserwuje. Ale wkręciłem się trochę w towarzystwo TikTokerów, zwłaszcza w Warszawie, i oni tam mówili, że no kurczę, weź promuj Instagrama, jeżeli chcesz na tym zarabiać to koniecznie. Powiedziałem "no dobra" i zacząłem. W marcu miałem ok. 10-15 tys., teraz ponad 100 tys., więc rzeczywiście to mega poszło do góry. Zacząłem promować Instagrama z TikToka, ale doszedłem do ok. 20 tysięcy i przestałem. Teraz jakoś od miesiąca nic związanego z tym nie promuję, ale Instagram teraz sam z siebie fajnie idzie. 




Jeżeli chodzi o YouTube'a, to ostatnio mega się ucieszyłem, bo tak jak zawsze na YouTube nigdy mi nic nie szło, tak niedawno opublikowałem jakiś filmik, który trafił do karty "Na czasie" i ma ponad 70 tys. wyświetleń. A powiedziałem o nim tylko na swoim Instagramie. Patrzyłem sobie na statystyki i tam było 80-90% osób z proponowanych filmów, ludzi którzy mnie nie obserwowali. 


Myślisz, że to jest kwestia szczęścia czy Twoich umiejętności?


Myślę, że zdecydowanie obu. Bez szczęścia nic się nie trafi - znam wiele osób, które kręcą super filmiki i są niedoceniane. Znam też ludzi, którzy kręcą śmieciowe filmiki i się wybijają, więc to po prostu pokazuje, że trzeba mieć i szczęście, i pomysł, i oryginalność. Przede wszystkim pomysł i dobrą energię - jak mam jakieś gorsze dni (nie, że jestem smutny, ale mam jakiegoś doła) nie jestem w stanie nagrać nic, co by mogło dobrze pójść. Jak mam dobre dni, kiedy jestem szczęśliwy, to cokolwiek bym nie nagrał, nawet od czapy, to to zawsze idzie. 




Jak myślisz, skąd wzięła się Twoja popularność, na czym wypłynąłeś?


Wydaje mi się, że na oryginalności - nie kopiuję innych, zawsze staram się wymyślić coś swojego. Zapoczątkowałem dużo rzeczy, np. nagrywki z drona czy różne vlogi. Kluczem jest oryginalność. 


Przypominasz sobie jakiś moment, w którym to wszystko "poszło"?


Nie miałem takich filmików, żeby mi to tak wystrzeliło na maksa. Przed długi okres czasu miałem po ok. 100 tys. polubień [pod filmikami na TikToku - przyp. red], one cały czas tak szły i nabijały nowe osoby. Dopiero w tym roku przyszedł taki czas trzech miesięcy, jakoś styczeń-marzec, że wjechało mi z pół miliona na milion obserwacji. 


Bo wtedy vlogi zacząłeś nagrywać?


Vlogi i też o koronawirusie coś nagrywałem, z drona itd. 


Czyli tak naprawdę teraz był ten moment przełomowy? 


Tak, zaraz po tym momencie był lekki zjazd, ale z kolei Instagram poszedł mi mega do góry. 


Na swoich social mediach mówiłeś coś o koronawirusie, jakie jest Twoje podejście?


To jest tak, że nie uznaję maseczek. Wierzę, że wirus istnieje, ale nie wierzę w to, że maseczki chronią. Tzn. gdyby były sterylne tak, jak mają lekarze przy operacji i zmieniałoby się je co 20 minut to byłoby rzeczywiście ok. Ale w momencie, kiedy te maseczki nosi się cały dzień, są całe przepocone, to one zbierają tylko te wirusy.





Myślisz, że lepiej chroni Cię social distancing niż maseczki?


Zdecydowanie.


Mieszkasz w Hiszpanii. Jak to się stało, że jesteś teraz w Polsce [w momencie przeprowadzania wywiadu granice były dalej częściowo zamknięte - przyp. red.]?


Miałem lecieć do Polski 30 marca, ale oczywiście anulowano ten bilet, bo to było kilka dni po zamknięciu granic. Zawsze jeżdżę do Polski, czy to na egzaminy, czy do przyjaciół. Mam tutaj też większość rodziny, więc i tak był plan, żebym pojechał do Polski. No i teraz te polskie granice powoli zaczynają się otwierać, Hiszpania dalej jest zamknięta, więc na razie nie mogę wrócić. 



Zobacz też: 5 instagramowych miejsc w Warszawie za darmo



W każdym razie, zdałem egzaminy, chciałem po prostu przylecieć do Polski. Wtedy dostałem maila czy byłbym chętny na współpracę z Empikiem, więc stwierdziłem, że przyjadę po prostu tydzień wcześniej niż planowałem i będę od razu na tej sesji. 


A gdzie mieszkasz kiedy jesteś w Polsce?


Najczęściej w Zakopanem. Mamy jeszcze dom w Poznaniu, więc tam czasem ewentualnie. 


Jak to się stało, że zamieszkałeś w Hiszpanii?


To jest bardzo ciekawa sytuacja...


No tak, nie jest to zbyt typowe.


W skrócie - znudziło nam się miejsce w Zakopanem, gdzie mieszkaliśmy i gdzie się wychowałem. 


Jesteś góralem?


Nie, bo urodziłem się w Niemczech, ale mama jest ze Szczecina, a tata z Poznania, więc trochę taki miks. W każdym razie, moja mama straciła pracę, ja przeszedłem na nauczanie domowe, mój tata też zamknął swój sklep internetowy i stwierdziliśmy, że chcemy coś zmienić. Naszym wspólnym marzeniem było wyjechanie do ciepłych krajów. Tata znalazł taką opcję, tzw. house-sitting, czyli opiekujemy się domem w zamian za to możemy tam mieszkać. 


Czyli w zasadzie mieszkacie tam za darmo?


Tak, płacimy tylko za wszystkie media itd. Mamy nawet tam pracę, bo mamy apartamenty do wynajmowania gościom, turystom. 


Pojechaliśmy tam zupełnie w ciemno, właściciela widzieliśmy tylko przez Skype'a, bo on mieszka w Anglii. Spakowaliśmy wszystko włącznie z psem w samochód i pojechaliśmy do Hiszpanii. Stwierdziliśmy, że jak coś nie wypali to najwyżej będą to dłuższe wakacje. Na początku miały to być 3 miesiące, potem 7, a teraz już 3 lata. 


Szalona historia, trochę jak z filmu.


Trochę tak.


Łatwo jest coś takiego zrobić, jeżeli ktoś inny chciałby pójść w wasze ślady?


Najgorsze jest, moim zdaniem, uwiązanie do miejsca, w którym się aktualnie mieszka. Np. praca, dom itd. My w ogóle nie byliśmy uwiązani, bo i tak nasze domy są na Lubelszczyźnie i w Poznaniu, a w Zakopanem tylko wynajmowaliśmy, więc tylko wypowiedzieliśmy najem. Moi rodzice zrezygnowali ze swoich dotychczasowych prac, ja nie miałem szkoły, więc byliśmy totalnie wolni. Jedyne co zostało, to znajomi i rodzina, dlatego tak często przyjeżdżam do Polski. 



Zastanawiam się czy nie zdarzyło się, że jacyś Twoi fani chcieli przyjechać do was mieszkać?


Planuję razem z rodzicami (oczywiście po pandemii, więc pewnie będzie to w ferie zimowe) zrobić taki jakby tydzień kolonii w Hiszpanii, bo tam mamy naprawdę masę super rzeczy do zwiedzania. Raz powiedziałem na InstaStories, że jakby ktoś chciał przyjechać to może mi napisać, a ja mu dam adres. Miałem setki, jak nie tysiące zapytań w rodzaju "wow, daj mi adres, chętnie przyjadę".


Nie boisz się, że ludzie zaczną Ci wysyłać dziwne rzeczy?


Dlatego nie wszystkim odpisałem, że tak powiem (śmiech). 


Pamiętam, że Zuzi Boruckiej ludzie wysyłali przedziwne rzeczy, przeterminowane kisiele czy jedzenie w słoiku, więc to może się różnie potoczyć.


Też dostałem kilka paczek, ale mam o tyle fajnie, że nasz dom jest w górach, więc tam kurier nawet nie dojeżdża. Wszystkie paczki jadą do takiego baru 2 km poniżej nas i tak jest taki wstępny "sort".


A jak u Ciebie wygląda kwestia nauki domowej mieszkając w Hiszpanii?


Nauczanie domowe polega na tym, że mam te same książki, ten sam materiał co wszyscy inni, tylko uczę się sam, a nie przez nauczyciela. 


Ale uczysz się po polsku, tzn. tak jakby w polskiej szkole, tylko oczywiście mieszkając w Hiszpanii?


Tak. Jestem zapisany w szkole w Kętach, mogę nawet tam chodzić. Przyjeżdżam (oczywiście jak nie ma koronawirusa) raz-trzy razy rocznie i zdaję egzaminy - pisemny i ustny z każdego przedmiotu. 


Uczysz się na bieżąco czy dopiero przed egzaminem? 


To zależy. Potrafię się zorganizować np. w zeszłym roku dałem sobie dużo czasu na nauczenie się wszystkiego i miałem same szóstki i piątki. Miałem wtedy egzamin ósmoklasisty i chciałem też pojechać na stypendium do USA, więc postarałem się. W tym roku to była jakaś masakra, bo w ostatniej chwili okazało się, że za 10 dni jest koniec możliwości zdawania online, bo otwierają szkoły, no i zdałem na ostatnią chwilę. Ale i tak mam świadectwo z paskiem, więc i tak się tego nauczyłem. Po prostu siedziałem dzień i noc i się uczyłem.



A co z tym USA?


Z USA to jest taki program wymiany Flex. Nie pojechałem, nie przyjęli mnie ze względu na tego koronawirusa. Pojechała tylko 1/5 wszystkich uczestników, którzy mieli pojechać. W przyszłym roku chcę startować jeszcze raz. To jest bardzo fajne, bo to wymiana bardziej kulturowo-językowa, a nie edukacyjna. Oczywiście, normalnie chodzi się do szkoły, ale chodzi bardziej o to, żeby poznawać ludzi, kulturę. I za wszystko płaci ta fundacja, która to organizuje, czyli ten Flex.


Dostałem się do pierwszej tury, ale na drugą nie starczyło miejsc czy coś takiego. Oni i tak mają jechać we wrześniu, więc wszystko się okaże później. Możliwe, że i tak w ogóle nie pojadą. 


Nie brakuje Ci uczenia się w szkole? Jak z Twoim hiszpańskim, nie myślałeś, żeby tam pójść do szkoły?


Z hiszpańskim nie mam żadnego problemu. Zdecydowanie bym chciał, ale nasze miejsce zamieszkania na to nie pozwala, bo najbliższa szkoła jest 18 km od nas i to jest naprawdę zła szkoła. Nie chcę tam chodzić, bo po prostu wiem, że stracę cały rok. Trochę by mi to też odcięło możliwość rozwoju, bo gdyby nie to, że jestem na nauczaniu domowym, to raczej mój TikTok, moje social media by tak nie poszły. Mam dużo czasu na tworzenie, wymyślanie nowych rzeczy i też zarabianie na sprzęt typu np. dron. Bo też dużo pracuję w Hiszpanii, np. w winnicy. Ale wiadomo, tęsknię za takimi szkolnymi czasami. 


Mówisz, że nie boisz się pracy. A TikToka traktujesz jako coś, na czym możesz zarobić czy jednak podstawą jest twoja prywatna praca?


Na razie to jest tak, że może kiedyś da mi to rzeczywiście zarobek, ale póki co traktuję to jak hobby, bo pieniędzy z tego jakichś super nie ma. 


Myślisz, że trochę cię omija zjawisko hejtu w szkole przez to, że się uczysz w domu? Wiele młodych twórców ma z tym problem, szczególnie na początku swojej drogi. 


Omija mnie to, ale moim zdaniem z innego względu. Od zawsze mega dobrze dogadywałem się z rówieśnikami i nigdy nie byłem gnębiony. W szkole z większością ludzi, z którymi jeszcze chodziłem do szkoły (w 5 klasie) mam dobry kontakt i nikt mnie za to nie hejtuje. Utrzymuję kontakt z tymi, którzy są dla mnie ważni, więc wiadomo, nie hejtują mnie. 


Pojawia się gdzieś ten hejt, ale nie sprawia mi to większej przykrości. To jest po prostu oczywista rzecz, zwłaszcza przy takich zasięgach.



Zobacz też: Lena Moonlight o swoich social mediach, hejcie w szkole i Pride Month



Co Twoi rodzice na Twoją karierę w tak młodym wieku?


Do mojego taty trochę to nie dociera, tzn. dociera, ale dla niego to jest trochę nierealne. Bo to rzeczywiście jest trochę nierealne. Rodzice na początku nie mogli się do tego przyzwyczaić, że wszystko dookoła siebie nagrywam, ale teraz jest to już zupełnie normalne. Sam się ostatnio śmiałem, że jak coś nagrywam w kuchni to rodzice się tylko chowają po kątach, żeby tylko ich nie było widać gdzieś tam w tle. Wspierają mnie też w tym co robię, pomagają mi czasami przy nagrywaniu. Zwłaszcza, że w Hiszpanii nie mam za dużo znajomych, no a wiadomo, bardzo często ta pomoc jest potrzebna.


Zamierzasz oprzeć na tym swoją przyszłość czy planujesz jakiś back-up w postaci np. studiów?


Obojętnie czy mi to wyjdzie, czy nie, i tak planuję robić coś innego w życiu. Moją największą pasją jest podróżowanie. Moim marzeniem jest, żeby to wypaliło, zwłaszcza Instagram, który lubię w szczególności. Formę Instagrama nawet wolę od TikToka, który też jest bardzo fajną opcją, ale na Instagramie dla mnie super jest połączenie InstaStories z postami, różnymi odpowiedziami itd. Jest więcej kontaktu z widzami, bo na TikToku tego nie ma, są tylko komentarze. 


Nie zakładam nic, bo wiem, że każdego dnia może się to skończyć, ale wiem też, że każdego dnia mogę stać się tak sławny, że nie będę już musiał nigdy nigdzie pracować. Tego się nie da przewidzieć, po prostu robię co robię i staram się, żeby to szło jak najlepiej. 


Ale tak, moim marzeniem jest to, żeby to wyszło na tyle, żebym mógł się rzeczywiście z tego fajnie utrzymać i żeby jeździć po świecie pokazując moimi oczami otaczający mnie świat. Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach, mimo istnienia tanich lotów, wyjechanie gdzieś dalej, poza Europę, dalej nie jest najtańsze dla większości ludzi. A ja naprawdę chciałbym jeździć i pokazywać to innym. 



Jaki jest Twój wymarzony kraj, do którego chciałbyś pojechać? Albo region?


Zawsze Azja i Afryka fascynowały mnie najbardziej. Takim krajem, do którego od zawsze marzyłem, żeby pojechać, były Chiny. Moja mama miała taką pracę, że dużo zarabiała, ale przez to dużo jej nie było w domu. Za to obiecała mi wtedy, że po pół roku tej pracy pojedziemy w podróż dokąd będę chciał.


Wybrałem oczywiście Chiny. Zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, ale pod innym względem niż się spodziewałem. Są takie strasznie obce, jakby się wyjechało na Marsa. Byłem też w Malezji, w Namibii czy w innych takich podobnych krajach i one były w jakiś sposób powiązane z tym, co znamy. A Chiny to było coś zupełnie innego. Fascynuje mnie to, ale nie do mieszkania, tylko do podróżowania. 


Super, bardzo Ci dziękuję za rozmowę!


Dzięki!



Aktywne kampanie

Popularne

ZACZNIJZ NAMIDZIAŁAĆ