25 sierpnia 2020
Fame MMA - studium przypadku. Dlaczego walki wzbudzają tyle emocji?
https://app.brandbuddies.pl/uploads/blog_post/photo/310/BB_750x480_famemma.png
Marta Linkiewicz Martirenti Fame MMA analiza Wojtek Gola Stifler Popek

Fame MMA polaryzuje ludzi niemal tak bardzo jak pytanie "ryż czy makaron do pomidorowej?". I tu, i tu znajdziemy zarówno zatwardziałych przeciwników, jak i zwolenników. Jednak skąd tyle emocji wokół tego wydarzenia?

O co chodzi z Fame MMA?

Jeżeli jakimś cudem nie wiecie co to jest Fame MMA, spieszymy z wyjaśnieniem: na fali popularności wydarzeń związanych ze sztukami walki (głównie MMA, czyli mieszane sztuki walki), Wojtek Gola, jeden z pierwszych uczestników Warsaw Shore, oraz Boxdel, youtuber, postanowili stworzyć galę-federację typu freak fight (czyli walki tzw. “freaków” - celebrytów i influencerów). Już wcześniej na tradycyjnych galach MMA zdarzały się pojedyncze walki w tej konwencji, jednak nigdy wcześniej nie było pod to oddzielnej federacji. 

Już 5 września odbędzie się 7 gala Fame MMA. W sumie, w trakcie wieczoru, ma odbyć się aż 9 walk. Dużo osób narzeka na mało rozpoznawalnych uczestników i nawet my musimy przyznać, że połowy zawodników niespecjalnie kojarzymy. Dlatego skupmy się na znanych nazwiskach - walką wieczoru będzie Paweł Mikołajuw, czyli Popek Monster (ktoś nie kojarzy Gangu Albanii?) vs Damian Zduńczyk znany lepiej jako Stifler z Warsaw Shore, reality show nadawanego na antenie MTV. Drugim pojedynkiem, na który wszyscy czekają to Marta Linkiewicz vs Martirenti. Szczególnie ta pierwsza jest warta uwagi w kontekście Fame MMA. Z bardziej znanych nazwisk, walczyć będzie jeszcze Marcin "El Tosteron" Najman, ale umówmy się, mało już kto ogląda jego walki na serio. 



Zobacz też: Kinia Wiczyńska - kto to? Analiza influencerki w pigułce



Niepokorna Linkiewicz i podwójne standardy

Marta Linkiewicz, znana też jako Linkimaster, to prawdziwy koszmar boomersów. Mówi co jej ślina na język przyniesie, swojego czasu niemal codziennie imprezowała jakby nie było jutra, a w dodatku relacjonowała to wszystko w bezwstydny i niewybredny sposób na swoim Instagramie. Ostatnio zgoliła swoje długie włosy na krótkiego jeżyka (którego farbuje teraz w różne fantazyjne wzorki i kolory), fani byli zachwyceni jej odwagą. Mainstreamowe media lubia opisywać ją jako patocelebrytkę znaną z pewnego filmiku, w którym padają sławne słowa: "z tym się j*bałam, z tym się j*bałam, a temu ciągnęłam".



Jednak sprowadzanie jej sławy tylko do tego to zbyt duże uproszczenie, bowiem ile to już razy ktoś robił coś kontrowersyjnego, a słuch po niej, lub po nim, szybko ginął? A no właśnie. Sławny “incydent w autobusie” z Rae Sremmurd miał miejsce niemal 5 lat temu. Uwierzcie nam, że na jednym, głupim tekście, nie da się utrzymać rozpoznawalności przez tyle lat, a w dodatku zebrać na swoim Instagramie ponad 1 mln obserwatorów. Ale o tym może napiszemy kiedyś więcej, bo Marta i jej zjawisko zasługuje na oddzielny tekst.

Wracając do Fame MMA, to nie jest pierwsza walka Marty. Ani nawet druga. Celebrytka bierze udział w wydarzeniu od trzeciej edycji i śmiemy postawić tezę, że to jej udziale federacja zawdzięcza największy rozgłos wśród “zwykłych śmiertelników”. Była to też pierwsza kobieca walka na Fame MMA. Emocje dodatkowo podgrzewały kontrowersyjne zachowania Marty i jej pierwszej przeciwniczki, Esmeraldy Godlewskiej, przed i po walce.



W pierwszych dwóch edycjach bili się ze sobą już znani influencerzy, jak np. Boxdel (czyli współzałożyciel Fame MMA), AdBuster (youtuber) czy Bonus BGC (raper i youtuber), ale nikt nie poświęcał tym walkom całych artykułów w tzw. "poważnych" mediach. A Marcie, i jej pierwszej rywalce, Esmeraldzie Godlewskiej, już tak. Półtora roku temu, czyli w okolicach pierwszej kobiecej walki w tej federacji, niemal każda redakcja wypuszczała artykuł pastwiący się nad uczestniczkami walki oraz nad samym Fame MMA używając clickbaitowych tytułów w rodzaju “seks, krew i pieniądze”. 

Z czego to wynika? Prawdopodobnie jednym z czynników jest patriarchalny model społeczeństwa, w którym żyjemy, gdzie większość ludzi nie ma problemu z wulgarnym i bezpośrednim stylem życia mężczyzn przysłowiowo “okładających się po mordach” natomiast te same zachowania w wykonaniu kobiet już ich razi. Tyle i aż tyle. Wyskoki i zachowania Marty i jej koleżanek z ringu wcale nie odstają mocno od tego co robią ich koledzy. 

W Fame MMA brali przecież udział tacy kontrowersyjni influencerzy jak niesławny już Lord Kruszwil (oskarżony wielokrotnie o promowanie na swoim kanale youtubowym treści homofobicznych czy seksistowskich), Cypis (autor piosenek o wiele mówiących tytułach jak np. “Palić, wciągać, łykać, pić“ czy “Gdzie jest biały węgorz? Zejście“) czy Piotr „Tybori" Tyburski znany głównie z robienia afer i wyzywania ludzi, którzy wymagają noszenia maseczki ochronnej. Jednak, z jakiegoś powodu, mało ludzi uznało za stosowne krytykować Fame MMA koncentrując się na nich. 



Zobacz też: Zarobki influencerów cz. 1 - na czym w internecie zarabiają twórcy?



To tzw. podwójne standardy. Co ludzie przełkną u mężczyzn, u kobiet już uznają za warte głośnego skrytykowania. Kto to widział, żeby kobieta przeklinała i biła się w oktagonie. I jeszcze, żeby dostawała za to pokaźną sumę pieniędzy. I że dziesiątki, a nawet setki tysięcy ludzi chce to oglądać! Oto ogłośmy upadek ludzkości! Zadziwiające jak łatwo dziennikarze i eksperci potrafią wejść w moralizatorskie buty zapominając często o swoim własnym podwórku. 

To, co rzeczywiście wydaje się smutne to kwestia przepaści zarobkowej profejsonalnych zawodniczek MMA, a celebrytek biorących udział w gali. W tym punkcie można łatwo zrozumieć to rozgoryczenie. Mówi się, że panie walczące w Fame MMA mogły dostawać sumy idące nawet w setki tysiące złotych za pojedynek. 

Sukces Fame MMA i zarobki

Może nie jesteśmy wielkimi fanami Fame MMA, bo sportowo nie jest to jakiś powalający poziom. Jednak od samego wydarzenia bardziej mierzi dulszczyzna zalatująca od domorosłych strażników moralności. Szczególnie, że w przypadku pań, nawet tych bardzo kontrowersyjnych, udział w walce ma często pozytywne oddziaływanie na ich fanów i fanki.

Warto tu wspomnieć o dużej przemianie psychofizycznej, jaką przeszła Marta Linkiewicz dzięki treningom MMA. Skończyła z imprezami dzień w dzień, uprawia dużo sportu, a to zainspirowało wiele jej obserwatorów do ruszenia się z kanapy. Widać, że Marta jest w swojej transformacji bardzo autentyczna, dlatego ze swoim przekazem mogła dotrzeć do ludzi, którzy nie interesowali się wcześniej w żaden sposób tzw. zdrowym stylem życia. 

5 września Marta stoczy swoją czwartą walkę w federacji Fame MMA, tym razem z debiutującą Martą Rentel, znaną lepiej jako Martirenti. TikTokerka wsławiła się tym, że na początku pandemii, tuż przed lockdownem, jadąc na zagraniczne wakacje i naśmiewając się z krytykujących ją osób na filmiku na TikToku. Martirenti ma także fitnessowy profil na Instagramie, gdzie pokazuje różne zestawy ćwiczeń, jedne lepiej, drugie gorzej wyegzekwowane technicznie. 



Jednego, czego możemy być pewni, to jeszcze większy sukces kolejnej gali. Formuła streamu online jest w PPV, ang. pay per view - trzeba zapłacić ustaloną sumę (najczęśniej ok. 20-30zł) za dostęp do transmisji. Ile osób w sumie wykupuje dostęp? Tego, oraz konkretnych informacji o zarobkach i wydatkach organizacji, szefowie federacji już nie podają. Jednak spekuluje się tu o obrotach rzędu milionów złotych. Wojtek Gola poinformoał tylko przy okazji trzeciej edycji (czyli tej, w której zadebiutowała Marta Linkiewicz) został pobity europejski rekord sprzedaży PPV. 

Organizatorom Fame MMA trzeba oddać skuteczność w walce z pirackimi streamami - są bardzo trudno dostępne, a jak już jakieś są, to często się zawieszają i jakość pozostawia wiele do życzenia. W dodatku dużo osób, które udostępniają nielegalne transmisje są często później “tropione” i wzywanie do zapłaty odszkodowania. Być może to zniechęca kolejnych pirackich śmiałków. 

Czy Fame MMA kogoś krzywdzi? Nie. Czy dostarcza rozrywki osobom, które mają na to ochotę? Tak. Nie widzimy tu za bardzo problemu. Dlatego może dajmy sobie spokój z utyskiwaniem na “dzisiejszą młodzież” i “promowaniem patologii”, bo zamieniamy się powoli w tych zrzędliwych dorosłych, którymi za wszelką cenę nie chcieliśmy zostać będąc nastolatkami. Ludzie po prostu chcą oglądać jak dwójka celebrytów, których nie lubią okłada się pięściami do krwi. Jeżeli wszyscy wyrażają na to zgodę - pozostaje tylko życzyć powodzenia.


Aktywne kampanie

Popularne

ZACZNIJZ NAMIDZIAŁAĆ