8 lipca 2020
Body positivity a marki i influencerzy. Kierunek ku różnorodności
https://app.brandbuddies.pl/uploads/blog_post/photo/296/BB_750x480body.png
body positive influencer ciałopozytywność Red Lipstick Monster Lizzo Etam Cztery Litery Dove Klaudia Klara Zuzanna Borucka

O co chodzi w body positive, czy też mówiąc po polsku - w ciałopozytywności? Wbrew niektórym opiniom, nie jest to pochwała otyłości czy zaniedbania. To raczej afirmacja ciała jako takiego - razem ze wszystkimi jego zaletami i wadami.


To odrzucenie lansowanych latami sztywnych kanonów urody, gdzie kobieta (bo to głównie temat dotyczący kobiet) np. nie ma prawa mieć fałdek na brzuchu siedząc, a jej skóra jest zawsze idealna i bez śladu cellulitu. To wyniesienie się ponad sam wygląd ciała, zwracanie uwagi na to co to ciało potrafi i do czego jest zdolne. To też po prostu wsłuchiwanie się w potrzeby swojego organizmu, a nie ciągła walka z nim.


Dla większości dorosłych osób takie rzeczy wydają się być oczywiste. Wiadomo przecież, że kolorowe magazyny i reklamy są mocno retuszowane. Jedno, to to, że dalej takie komunikaty działają dalej w warstwie podświadomej. Możemy mówić sobie, że to obróbka graficzna, dobre oświetlenie itd., ale w dalszym ciągu ma to oddziaływanie na nas.



Zobacz też: Influencerzy i coming out: “Wykorzystajmy swoją moc nie tylko po to, żeby zarobić”



Druga sprawa to wpływ na dzieci i młodzież, której nie każdy zawsze i wszędzie będzie o tym przypominał. Sama autorka artykułu z autopsji pamięta, że mając ok. 10-11 lat i widząc okładki magazynów dla nastolatków zastanawiała się dlaczego ona nie ma takiej idealnie wyprasowanej twarzy pozbawionej faktury czy porów i przez długi czas się tego wstydziła, bo nie rozumiała tego dysonansu poznawczego.


Temu wszystkiemu ma służyć ruch rozpoczęty w 1996 roku przez Connie Sobczak, pisarki i producentki cierpiącej w przeszłości na zaburzenia odżywiania, oraz Elizabeth Scott, psychoterapeutki. Na dobre w popkulturze i mainstreamie zaczął się jednak rozsiadać dopiero kilka lat temu. 


Wbrew temu co mogłoby się wydawać, nie jest tak, że większość marek i twórców poszła za nurtem body positivity. Wręcz odwrotnie - nie ma wielu odważnych. Ale jeżeli już są, to spotykają się z niesamowicie pozytywnym odbiorem, o ile robią to dobrze (o tym później).



Zobacz też: Na czym wybili się znani influencerzy? Cz. 1



Warto tu przytoczyć profil francuskiej marki bieliźnianej Etam, gdzie już od dłuższego czasu goszczą zdjęcia bez retuszu. I nie chodzi tu tylko o sztuczne odchudzanie czy wydłużanie modelek, ale też o poprawianie ich skóry. Nikt nie tuszuje rozstępów czy cellulitu, które ma niemal każda kobieta, a które, z powodu wieloletniej indoktrynacji sztucznymi kanonami piękna, są dla wielu osób powodem do wstydu.




Inną body positive marką jest Dove - w ich reklamach już od kilku lat możemy zauważyć ogromną różnorodność ciał kobiet. Nie inaczej jest w przypadku social mediów.





Wśród gwiazd też nie ma aż tylu chętnych do pokazywania swoich niedoskonałości. Chociaż już ponad 10 lat temu szlaki przecierała Beth Ditto, wokalistka The Gossip. Szokowała wtedy publiczność brakiem wstydu w pokazywaniu swojego nienajszczuplejszego i niedoskonałego ciała. Występu wokalistki na koncertach były prawdziwą afirmacją body positive.




Teraz już prawdopodobnie nie wywoływałoby to takiego zamieszania jak wtedy. Podobnie jak owłosione nogi amerykańskiej aktorki Mo’Nique na czerwonym dywanie, które wtedy (też ok. 10 lat temu) wywoływały ogromną burzę.




Aktualnie mamy kolejną falę gwiazd idących z nurtem body positivity jak chociażby raperkę Lizzo, której teksty są mocno osadzone w klimacie tzw. “women empowerment”. 




Sama powtarza w wywiadach, że chciałaby przestać być postrzegana przez pryzmat swojego ciała. Jej droga do akceptacji była wyboista - ma za sobą m.in. zaburzenia dysmorficzne, które charakteryzującą się występowaniem ciągłych lęków związanych z przekonaniem o nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała.


Celowo nie wymieniamy tutaj piosenkarki Meghan Trainor i jej “All about that bass”, ponieważ, wbrew pozorom, nie jest to piosenka ciałopozytywna. W tekście są momenty, gdzie autorka zachęca do samoakceptacji i odrzucenia ideałów piękna z okładek magazynów, ale z drugiej strony niektóre wersy są krzywdzące dla części kobiet, a nie o to chodzi w tym ruchu.



Zobacz też: Patryk Chilewicz - wywiad o jego pierwszej książce "FEJM. Poradnik Początkującego Celebryty"



Warto tutaj jeszcze wymienić piosenkarkę Demi Lovato, która w zeszłym roku wstawiła na swój profil na Instagramie swoje zdjęcie w bikini, gdzie widać cellulit na udach i pośladkach.





Dodatkowo, Demi przyznała się w poście, że do tej pory wszystkie tego typu zdjęcia retuszowała, a pokazanie się w ten sposób publicznie to jeden z jej największych lęków. Internet oszalał - do dzisiaj zdjęcie polubiło ponad 10 mln osób i zebrało ponad 333 tys.komentarzy.


Jeżeli chodzi o amerykański YouTube w duchu body positive to tutaj również jest w czym wybierać. Jedną z bardziej znanych youtuberek jest Sierra Shultzzie, która na swoich filmikach pokazuje ubrania z różnych sklepów w tym samym rozmiarze, porównuje ubrania różnych marek zupełnie nie wstydząc się przy tym swojego ciała, a jednocześnie nie robi przy tym przytyków osobom z inną sylwetką.





A tymczasem w Polsce… cóż, długo musieliśmy czekać na jakieś poruszenie. Tak naprawdę dopiero w zeszłym roku powstała pierwsza bieliźniania marka ciałopozytywna z prawdziwego zdarzenia, Cztery Litery




Brand nie dość, że jest bardzo body positive, to w dodatku etyczny i transparentny. Założycielki bardzo starają się poruszać ważne tematy związane z cielesnością i kobiecością, a majtki czy stanik są tylko pretekstem do tego.


Wcześniej wspominaliśmy o tym, że trzeba umieć robić reklamę na body positive. Przykład z zeszłego roku pokazał, że efekt zrobienia reklamy "trochę body positive, ale jednak nie do końca" jest, cóż, różny. W połowie 2019 Sloggi wypuściła kampanię “Granny Got Pants” przy udziale influencerek z różnych krajów, w tym m.in. też z Polski, gdzie została wybrana Pani Ekscelencja.




Kampania była reklamowana udziałem influencerek o szerokim i różnorodnym przekroju ciał, a jednak można było odnieść wrażenie, że jest to trochę naciągane. Większość dziewczyn miało bardzo podobny typ budowy, nie widać u nich zbytnio żadnych niedoskonałości. Pomysł był interesujący, ale chyba każdy spodziewał się czegoś więcej. 


A co w świecie polskich twórców? Tutaj też temat raczkuje jeżeli chodzi o mainstream. Oczywiście, są influencerki (bo mówimy głównie o kobietach), u których ten temat stale gości, jednak w większości są to osoby związane z określoną niszą. Tak jak np. w przypadku Lewogram czy Blimsien.




Jednak jeżeli chodzi o najpopularniejsze influencerki (głównie z kategorii beauty i lifestyle), to do niedawna był to temat nieistniejący. Bardzo rzadko pojawiały się posty afirmujące cielesność, pokazujące prawdziwe ciało - bez wymyślnej pozy i filtrów. Ale i to zaczęło się zmieniać.

Na początku tego roku wystartowała kampania Adidasa “Reimagine Sport”, w której udział brała Zuzanna Borucka (a której analizę niedawno robiliśmy) jako przedstawicielka sportowych dziewczyn plus-size. Akcja miała pokazać, że kobiety mogą uprawiać sport niezależnie od kształtu czy wagi.



I wszystko byłoby super, ale znowu ktoś gdzieś w połowie nie odrobił lekcji.

Zdjęcia z kampanii przez mocną obróbkę graficzną i wygładzenie skóry nie są już zbytnio w duchu body positive - nikt się nie rodzi ze skórą pozbawioną porów i zagięć.

Tu dochodzimy do wielkiego finału, czyli ostatnich postów i filmików jednej z największej influencerki beauty, Red Lipstick Monster. Jej wideo o jej zaburzeniach odżywiania i postrzeganiu ciała wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi. Pierwszy raz tak duża i uznana twórczyni otwarcie mówi o swoich problemach z ciałem.



Odzew był tak olbrzymi, że Ewa, czyli Red Lipstick Monster, postanowiła pójsć za ciosem i już ogłosiła wydanie ebooka “Ciałopozytywny Poradnik Śniadaniowy”. - Będzie składać się z dwóch części. Postawiłam w nim na przepisy na śniadania, bo to moim zdaniem jeden z pierwszych, najważniejszych kroków do zaopiekowania się sobą. Podzielę się też z Wami razem z pro dietetyczką historią, przemyśleniami i praktycznymi poradami jak wprowadzić zdrowe nawyki żywieniowe i jak rozbudzić w sobie ciałopozytywność. - pisze Ewa.


Twórczyni zainspirowała do wyznania inną youtuberkę, Klaudię Klarę.



W filmiku opowiada ona o swoim uzależnieniu do jedzenia oraz niezdrowych relacjach z jedzeniem oraz swoim ciałem. Pokazuje też jak do tej pory ukrywała swoje ciało i pokazuje swój aktualny wygląd widzom.


Czy filmik Red Lipstick Monster zainspiruje kolejne duże influencerki i influencerów do “odkrycia się” ze swoimi niedoskonałościami przed publicznością? Czekamy z niecierpliwością, chociaż Instagram znany jest jako platforma do pokazywania ładniejszej wersji rzeczywitości. Jednak światowe trendy wskazują, że kierunek akceptacji różnorodności ciał jest nieunikniony, więc zapewne jest to kwestia czasu.


Aktywne kampanie

Popularne

ZACZNIJZ NAMIDZIAŁAĆ