1 czerwca 2020
Skąd wzięły się Kuboty, jak znalazły się w Biedronce i o nowej kolekcji
https://app.brandbuddies.pl/uploads/blog_post/photo/276/BB_750x480_kuboty.png
Kubota rozmowa wywiad marka

Zastanawialiście się skąd wzięły się Kuboty w Polsce i jak doszło do tego, że marka została niedawno reaktywowana? I w zasadzie na czym polega fenomen tych klapków na rzep?


Udało nam się porozmawiać z Aliną Sztoch z Kubota Wear, która opowiedziała nam o początkach reaktywacji marki. Jeżeli chcecie dowiedzieć się jak to się stało, że Kuboty można było znaleźć w Biedronkach w całej Polsce, skąd czerpią inspiracje na kolejne produkty, kiedy pojawi się nowa kolekcja oraz jak marka wspiera sportowców - zapraszamy do lektury!




Aleksandra Łukasiewicz: To, skąd Kuboty wzięły się w ogóle w Polsce wiemy z Waszej strony, gdzie znajduje się świetny artykuł obrazujący, oprócz historii marki, realia handlu w Polsce lat 90. Ale skąd Kuboty wzięły się w Waszym życiu zawodowym?

 

Alina Sztoch, Kubota Wear: Była nas czwórka i na gruncie zawodowym każdy z nas robił coś kompletnie innego. Któregoś razu spotkaliśmy się w kawiarni. Jeden z nich, Piotr, miał ciekawy pomysł na klapki z wymiennymi paskami – coś, czego na Polskim rynku jeszcze nie było. To wydało się dobrym pomysłem, bo klapki wchodziły do mody za sprawą koszykarzy z NBA, którzy łączyli klapki ze skarpetami. Ten trend był w Stanach coraz głośniejszy, ponieważ coraz więcej osób naśladowało gwiazdy kosza. Nagle okazało się, że coś, co w Polsce kojarzy się przede wszystkim z obciachem, za oceanem robi niesłychaną furorę. To się przyjęło i powstały firmy produkujące klapki, które dzięki temu trendowi dużo zyskały.



Zobacz też: Damian Parol o social mediach, blogu, weganizmie i planach



Stwierdziliśmy, że my też spróbujemy zrobić coś takiego w Polsce. Przecież Polacy zawsze lubili klapki. Ktoś rzucił, że można by było ruszyć z Kubotami, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że spróbujemy ze swoją marką. Przede wszystkim nie wiedzieliśmy jak się zabrać za te Kuboty, czy to w ogóle jest realne, jak dotrzeć do osób, które są właścicielami marki itd. 


Zaczęliśmy nasze dzieło od prób prototypowania klapków, nie mając w ogóle pojęcia o produkcji butów ani jakiegokolwiek doświadczenia w branży obuwniczej. Zaczęliśmy szukać konstruktorów obuwia, rozmawiać z nimi i robić projekty według tego, co nam się wydawało. Okazało się, że nie da się zrobić klapków z wymiennymi paskami, albo my na tamten moment nie spotkaliśmy osoby, który by nam to zrobiła i która dałaby nam gwarancję, że te klapki wytrzymają 2 lata - taka jest gwarancja na obuwie w Polsce. Zawsze były jakieś problemy z materiałami, których używaliśmy. 



Na tym etapie nie było sensu się poddawać. Stwierdziliśmy, że wykonaliśmy już tyle pracy przy tym projekcie, tyle wysiłku żeby poznać ludzi jak i samą branżę, że żal nam było to odpuścić i wrócić do „poprzedniego” życia. Wtedy przypomnieliśmy sobie o Kubocie, która niemal zawsze pojawiała się przy okazji rozmów o klapkach. I wtedy któreś z nas zapytało już na serio o reaktywację marki.


Zaczęliśmy szukać właścicieli marki przez KRS. Udało nam się złapać namiar, po kilku dniach umówiliśmy się na spotkanie i tak zaczęły się wielomiesięczne rozmowy na temat reaktywacji. I udało się. Zaufali nam, choć na początku wyglądało to tak, że dostaliśmy licencję na korzystanie ze znaku towarowego przez określony czas, dziesięć lat. I tyle. Nie byli z nami w tym projekcie.


Po roku, gdy zobaczyli, że to idzie w bardzo fajną stronę i mamy na to pomysł, który w dodatku im się podoba, ponownie się odezwali. Zaproponowali, że przyłączą się do nas i poprowadzimy Kubotę wspólnie. I tak osoby, które stały za Kubotą od samego początku, wróciły do projektu. To niesłychana wartość bo to przecież oni byli właścicielami znaku towarowego, oni odpowiadali za dystrybucję klapków jeszcze w latach 90., własnoręcznie wrzucali do pociągu torby z towarem w Chinach. Układ był taki, że stali się naszym inwestorem, a my mieliśmy robić swoje. To sprawdza egzamin, bo w takim modelu współpracujemy do tej pory.



Jest taki podział pracy, jaki sobie założyliśmy i bardzo dobrze się układa. Korzystamy z doświadczenia Wiesława i Doroty, którzy nie są zwykłymi inwestorami, bo często i chętnie nam pomagają. Mają olbrzymie doświadczenie jeżeli chodzi o zamawianie produktów, o kontraktacje, o tworzenie kolekcji, bo robili to już, nawet nie pod kątem Kuboty, ale przy okazji innych działań zawodowych. Uzupełniamy się i wspólnie rozwijamy. 


O ile dobrze pamiętam, na początku była tylko wersja Premium klapków. Czy pojawienie się pierwszych właścicieli było połączone z pojawieniem się klasycznych klapków na rzep?


Dokładnie tak. Wiesław i Dorota pojawili się jako inwestorzy, ale w pewien sposób „scementowali” markę. Byliśmy wtedy mieszanką, która łączyła w sobie stare i nowe pokolenie. Jednocześnie to był dobry moment pod względem rynkowym, bo mieliśmy środki na wprowadzenie nowego modelu klapków do sprzedaży.  Naturalnym było więc stworzenie produktu, który odpowiadał tej naszej „mieszaninie” i tak właśnie przywrócone zostały klapki Kubota Rzep. 



Zastanawiam czy czujecie się w pewien sposób odpowiedzialni za to, że klapki znowu wróciły do łask? Kiedyś były synonimem obciachu, pamiętam nawet taką "grę w sandała" sprzed ok. 8-10 lat, gdzie za zobaczenie kogoś w skarpetkach i klapkach było 10 punktów. A teraz są bardzo modne, noszą je wszyscy i w dodatku wcale nie ironicznie. 


Ciężko powiedzieć czy współodpowiedzialni (śmiech). Po prostu dość zgrabnie wpisaliśmy się w trend, który panował już gdzieś na świecie. Jednak zawsze pamiętamy, że tak naprawdę to użytkownicy Kubotów, już 20-25 lat temu, sami zaczęli ten trend tworzyć w Polsce. Wydaje nam się, że my, jako Polacy, byliśmy prekursorem w chodzeniu w klapkach i skarpetach. I to potem gdzieś się przyjęło "na salonach" czy wybiegach mody, a później zaczęło pojawiać się u największych potentatów mody. 



Najpierw użytkowa i sportowa moda w stanach, a potem tzw. „high fashion”, która zaadoptowała to dziwne połączenie spowodowały to, co teraz dzieje się w Polsce. Oczywiście zawsze jest to kilkuletnia różnica, bo u nas pewne rzeczy rezonują dopiero po jakimś czasie, ale nie powiedziałabym, że to negatywne zjawisko. Tak po prostu jest. Co ciekawe, w tym przypadku byliśmy przed Stanami i za nimi jednocześnie.



Zobacz też: Jak zwiększyć szanse na współprace z markami cz. 1 - 7 dobrych praktyk ze strony influencera



Chyba po prostu ktoś musiał nam pokazać, że to fajny trend, że warto do niego wrócić.


Trochę tak, zwłaszcza, że jeszcze 15 lat temu był to u nas symbol obciachu. I my teraz też jako marka przechodzimy przez pewne odświeżenie – inaczej myślimy o marketingu, prowadzeniu biznesu, priorytetach niż się to robiło pod koniec zeszłego stulecia. Jesteśmy symbolem tej zmienności mody. 


A skąd wziął się pomysł na współpracę z Biedronką i dlaczego akurat z tą siecią sklepów? 


To Biedronka odezwała się do nas, a nam ta współpraca wydawała bardzo naturalna. Na pierwszym spotkaniu ktoś z ich marketingu zażartował, że nie możemy się nie zgodzić, bo ludzie już dawno zdecydowali za nas. Chodziło oczywiście o mema z „typowym Polakiem” – w klapkach Kubota, skarpetkach i siatką z biedronki. Zresztą, pomysł na tą współpracę wziął się właśnie od tego mema.



Przez moment zastanawialiśmy się nawet, czy częścią tej promocji nie powinna być też kultowa reklamówka Biedronki. Może by się udało, gdyby nie fakt, że Biedronka jest eko i tych toreb już nie produkują. A przecież to nie mogła być jakaś torba, tylko właśnie ta konkretna. To też jest element, w którym jesteśmy podobni – w tamtych czasach Biedronka również była trochę obciachowa, ale firma przeszła bardzo dobrze przeprowadzony rebranding i teraz jest całkiem inaczej - inaczej o sobie myślą i są inaczej odbierani. Podobnie jest z nami, tylko my ten rebranding i zmianę przyzwyczajeń konsumentów dopiero rozpoczynamy.



Ta współpraca miała niesłychanie pozytywny odzew, w ciągu jednego dnia to było ponad 2,5 mln zasięgu całej akcji. To kapitalny wynik! Nie tylko dla nas, na dobrą sprawę małej marki, ale także dla Biedronki. Na nieformalnym spotkaniu dowiedzieliśmy się od nich, że byliśmy jedną z najlepszych akcji marketingowych w roku. 


W tej kooperacji wszystko gra – jest naturalnie, szczerze i lekkim dystansem do siebie. Na pewno będziemy kontynuować współpracę, bo mamy pomysły na następne promocje. Obie strony są bardzo zadowolone z wyników sprzedażowych i marketingowych. Nam to też pozwala na rozwój, bo nagle te klapki są w 3000 sklepach Biedronki. Żaden inny podmiot nie zapewniłby nam takiej dystrybucji. Ludzie też się wtedy dowiadują, że Kuboty wróciły, więc nawet niższa cena w markecie (co też jest ukłonem w stronę klientów) bardzo nam się opłaca.


Czy klapki w wersji basenowej to Wasz pomysł, czy może on już istniał w latach '90? 


W latach '90 były sprzedawane wyłącznie klapki na rzep. Nic innego. Były w różnych wersjach kolorystycznych, ale my tę gamę i tak znacznie rozszerzyliśmy, myślę, że kilkunastokrotnie - teraz w sprzedaży jest prawie 40 kolorów rzepów.


Jeżeli chodzi o klapki basenowe, to jest nowy produkt.


Skąd bierzecie pomysły na kolejne warianty klapków? 


Śledzimy modę, rynek, konkurencję. Staramy się być na bieżąco z modą sportową, ale też streetwearową, bo w jakiś szczególny sposób klapki Kubota Rzep są bardzo lubiane przez przedstawicieli tej subkultury. 


W ogóle klapki Rzep trafiają do bardzo wielu grup, co jest niesamowicie ciekawe. Dlatego jako marka stoimy tak jakby na kilku "nogach", zarówno jeżeli chodzi o wzornictwo jak i marketing. Klapki Premium to produkt dla bardziej wymagającego klienta, doceniającego rzeczy "made in Poland", o najwyższej jakości. Mamy klapki basenowe Basic, które też są bardzo wysokiej jakości, ale to przede wszystkim wodoodporne klapki idealne na basen czy siłownię. No i klapki Rzep, które wymykają się trendom i określeniom czy próbie kategoryzowania ich. 



Lubią je osoby starsze i młodsze,  znające się na modzie i tacy, którzy w ogóle nie patrzą na trendy, szukający po prostu wygodnego, lekkiego obuwia. Lubią je osoby podróżujące i uprawiające sport. To jest produkt, który nadaje się wszędzie. 


Jeżeli chodzi o to, skąd bierzemy pomysły, to jest kilka linii, a każda z nich odpowiada innym potrzebom. Co do zasady chcemy, aby Polacy (a może za chwilę nie tylko) gdy pomyślą "klapki", to automatycznie od razu "Kubota". I żeby faktycznie w nich chodzili. Bo jeżeli nasze klapki odpowiadają jakościowo największym producentom, są od ich produktu dwa razy tańsze, a oprócz tego projektujemy je w Polsce i tutaj też płacimy podatki, to czemu ktoś miałby ich nie kupić?


W przypadku nowej kolekcji jeszcze bardziej skręcamy w stronę mody, streetwearu i sportu. Czyli klapki będą coraz bardziej użytkowe, sprofilowane pod konkretnego klienta. Czerpiemy po trochu z każdego z tych rejonów. Klapki sportowe? Obserwujemy marki sportowe. Coś bardziej w stylu fashion? Inspirują nas  bardzo niszowi projektanci. A jeżeli chodzi o streetwear, to wszystko, co jest związane z tym tematem stanowi inspirację. Staramy się tworzyć produkty, które wpasowują się w ogólnoświatowe trendy.


Kiedy możemy spodziewać się nowej kolekcji?


Kolekcja już dawno powinna być dostępna, ale przez całe to zamieszanie z pandemią będzie lada moment. Na początku czerwca będą uruchamiane pierwsze elementy, bo nie jesteśmy w stanie uruchomić całej kolekcji na raz - kontenery wpływają do nas partiami. Będziemy na bieżąco dodawać nowe produkty, informować o nich w social mediach i naszym newsletterze. 



Poza nową kolekcją planujecie coś jeszcze, jakieś nowe współprace z siecią handlową czy może coś jeszcze innego?


Tak, oczywiście! Wszystko jest w fazie rozmów i nie za bardzo mogę się tym chwalić. Tamten rok był bardzo ważny, ale tak naprawdę dopiero zaczynaliśmy "na poważnie". W tym momencie mamy bardzo duże wzrosty, zatrudniamy nowe osoby, cały czas się skalujemy, bo zdajemy sobie sprawę, że trochę nam brakuje, żeby być firmą która będzie w stanie obsłużyć taki katalog produktowy, który zaraz będziemy mieć, a jednocześnie taką liczbę zamówień, zarówno hurtowych i detalicznych jaką mamy w planach. Każda nowa współpraca, także hurtowa, to jest jednak masa rzeczy, które trzeba zrobić i przez długi okres były u nas trzy osoby, które pracowały cały czas. Teraz zaczyna mieć to wszystko znamiona normalności (śmiech) i zatrudniamy coraz więcej osób. Możemy po prostu ogarnąć więcej współprac marketingowych i sprzedażowych. 


Jeżeli chodzi o konkrety, to jak już wspomniałam nie za bardzo mogę zdradzić co planujemy, ale jeżeli chodzi o marketingowe działania, to tutaj naprawdę wszystko co się dzieje, jest dosyć dużego kalibru. Mam tu na myśli przykładowo współpracę z Sony Polska, od których wiemy, że są bardzo zadowoleni z zainteresowania Użytkowników. Takie informacje zwrotne od partnerów zawsze napawają nas optymizmem.



Czego się Kuboty nie dotkną to zamienia się w złoto, można powiedzieć.


Tak, jakoś tak się dzieje, że każda współpraca marketingowa jest bardzo, bardzo pozytywnie odbierana. Ta marka kojarzona jest z uśmiechem i ludzie po prostu się cieszą jak słyszą tę nazwę, jak patrzą na osoby, które mają na sobie klapki Kubota. Jest mnóstwo dobrych skojarzeń, które Polacy mają z tą marką. Może chodzi o tą obciachowość, bo to jest taka miła obciachowość. Taka fajna, nasza i swojska. To są wspomnienia.


Dzięki wspomnianemu wcześniej rebrandingowi, który ciągle trwa, młodzi jeszcze inaczej nas kojarzą – przede wszystkim z dobrą jakością. To jest dla nas najciekawsze, bo my (osoby, które reaktywowały tę markę) też wszyscy jesteśmy urodzeni w latach '80 albo na początku lat '90, i dla nas to są skojarzenia z latami '90. A już są nowe osoby, do których dotarliśmy, kojarzą Kubotę jako "te drogie klapki". Nie wiemy czy powinniśmy się cieszyć (śmiech). 


Jesteśmy bardzo mile zaskoczeni, że cały ten marketingowy proces, który został rozpoczęty dwa lata temu, przynosi efekty i docieramy do nowych grup. Mamy nadzieję, że będzie to taka marka łącząca pokolenia i dotrzemy do młodych. Trochę o to chodzi, bo nie chcemy skupiać się tylko na tych fanach, którzy zawsze z nami będą, którzy kochają Kuboty. Chcemy też zawalczyć o to nowe pokolenie, które wchodzi na rynek. Stąd kolejne modele, nowe wzornictwo, odważne sesje zdjęciowe, współpraca z influencerami i nowoczesny marketing, gdzie staramy się dotrzeć do całkowicie nowych osób. 


Jak u was wygląda współpraca z influencerami?


Prezentujemy taką filozofię, że współpracujemy zawsze na zasadzie barteru. Mieliśmy tylko dwie współprace, które odbiegły od tego modelu, ale na nich też nam bardzo osobiście zależało. Prosiła nas też o to Biedronka, bo to były współprace związane z promocją w tej sieci. Ale co do zasady, zawsze współpracujemy na zasadzie barterowej i zawsze było bardzo miło. Tutaj naprawdę nie musimy ludzi namawiać i nawet bardzo znane osoby zgadzają się nam pomóc. Szczególnie wtedy, gdy tego najbardziej potrzebowaliśmy - gdy zaczynaliśmy i była nas trójka - ludzie wiedzieli, że reaktywujemy markę i nie wiadomo, w którą stronę to pójdzie, czy się uda, czy się nie uda. Teraz wiemy, że się udało, ale jakiś czas temu, gdyby nie wsparcie influencerów, mediów, mogłoby być inaczej. 



W jakiś sposób próbowaliśmy to tłumaczyć, mówić w jakiej jesteśmy sytuacji, bo niektórzy myślą, że Kubota jest dużą korporacją, co jest kompletną nieprawdą. Jesteśmy tak naprawdę rodzinną firmą. 


Ile osób teraz zatrudniacie?


W biurze jest około 10 osób.


Czyli można powiedzieć, że Kubota to 10 osób? 


Nie do końca, bo jest też magazyn. W magazynie to wszystko rotuje, bo czasami pracuje 5 osób, a czasami 15 (np. podczas dostawy do Biedronki). Jako marka zamykamy się w ok. 25 osobach - pracujących czasami zdalnie, czasami na pół etatu, czasami projektowo. 


Nie jesteśmy, jak niektórzy myślą jakąś ogromną marką, która dysponuje niebotycznymi pieniędzmi. W rozmowach z osobami prowadzącymi inne marki, kiedy słyszą jakie mamy budżety, niektórzy są w szoku, że udaje osiągać się takie zasięgi mając naprawdę niewielkie możliwości finansowe. Tak było zwłaszcza w zeszłym roku.



To był dla nas okres najcięższy, gdzie musieliśmy zagryzać zęby na każdym kroku, ale daliśmy radę przebić się do świadomości konsumentów, ale nie tylko. Mam na myśli także tych dużych graczy, typu Sony, którzy traktują nas jako równorzędnych partnerów i widzą, że to bardzo ładnie wychodzi, że jesteśmy otwarci, odważni, że rozumiemy naszego klienta. Była też współpraca z Netflixem, z Old Spicem. To takie marki, którymi naprawdę można się już pochwalić i zawsze świetnie te kooperacje wychodziły.



Jeżeli chodzi o kolejne współprace, to teraz bardzo mocno działamy w świecie sportu. Głównie skupiamy się teraz na polu łódzkim. Jesteśmy z Łodzi i mamy się za zagorzałych łodzian. Właśnie dlatego na początku chcemy wesprzeć rodzimy sport.




Prowadzimy również rozmowy ze szczeblem reprezentacyjnym, ale na razie wolę nie zdradzać szczegółów. Mogę jednak zapewnić, że jeśli tylko dojdziemy do porozumienia, to trudno będzie przeoczyć tą informację.


Czyli jest szansa, że jakaś polska reprezentacja wyjdzie w Kubotach?


Dokładnie tak. To się nam marzy, bo wszyscy tutaj jesteśmy niespełnionymi sportowcami lub przynajmniej kibicujemy, bardzo kochamy sport i wiemy jak ciężko bywa z tym tematem u nas w kraju. Staramy się wspierać sportowców jak tylko możemy. Z różnych dziedzin, w tym tych bardzo niszowych. 


Jeżeli chodzi o marketing to dzieje się naprawdę dużo, bo czasami w ciągu tygodnia udaje się dogadać 3 duże współprace marketingowe dla nas z klubami lub ze związkami, czy też prywatnymi firmami jak właśnie Sony. To bardzo cieszy, bo dopiero kompletujemy nowy zespół i spodziewam się, że to wszystko jeszcze przyśpieszy.


Szczególnie podczas pandemii inne marki zaczęły być, mam wrażenie, odważniejsze. Ludzie są bardziej otwarci i chętni do współpracy. Nagle rzeczy, których się nie dało albo "nie wypadało", teraz po prostu robimy. Będzie tego za chwilę naprawdę dużo i będzie jeszcze głośniej. 


Kończąc optymistycznym akcentem, chciałam zapytać jak się odmieniają Kuboty? Mam wrażenie, że to nastręcza wielu problemów. "Nie ma tych Kubot" czy "Nie ma tych Kubotów"?


Kubotów. Taki sam problem jest z klapkami. Ludzie w większości mówią "klapek", my też mówiliśmy. Ale mówi się "klapków" i "Kubotów". 


Super, to jest bardzo ważna informacja (śmiech). Dziękuję bardzo za rozmowę!


Również dziękuję.




Aktywne kampanie

Popularne

ZACZNIJZ NAMIDZIAŁAĆ