25 maja 2020
Fryzjerzy i nowa rzeczywistość - jak minął pierwszy tydzień od otwarcia?
https://app.brandbuddies.pl/uploads/blog_post/photo/273/BB_750x480_fryzjerzy.png
U Fryzjerów Sandra Kpodonou Jacek Szawioła Mikołaj Kiełbus Julia Kosyk rozmowa wywiad polecane

Za nami równo tydzień odkąd ponownie mogą funkcjonować salony fryzjerskie i kosmetyczne. Ich oficjalnie zamknięcie nastąpiło 1 kwietnia, jednak wiele z nich zawiesiło lub mocno ograniczyło działalność już na początku marca. To zrodziło podwójny kłopot. Dla fryzjerów problem to oczywiście brak możliwości zarabiania. My, jednak, skupimy się dzisiaj na tej drugiej stronie, czyli w jakim stanie klienci wrócili po 2 miesiącach do swoich stylistów.


Z własnych doświadczeń wiemy, że niektórym było naprawdę ciężko i z kwarantanny wyszli z bardzo osobliwymi fryzurami. Inni za to dzielnie znosili ten dziwny czas zamknięcia i z dumą nosili odrosty.


Jeszcze inni obcinali włosy… na garnek. Zrobił się z tego nawet trend na TikToku, do którego przyłączył się m.in. Friz z Ekipy:



Żeby nie bazować tylko na sobie, postanowiliśmy zapytać kilka osób z branży fryzjerskiej, aby opowiedziały nam o swoich doświadczeniach związanymi z pierwszymi klientami po otwarciu oraz jak im się pracuje w nowych realiach.


Okazuje się, że paradoksalnie najgorzej mieli wszyscy z krótkimi fryzurami (w dużej mierze - mężczyźni). - Największym przegrywem kwarantanny jeżeli chodzi o fryzjerstwo, są mężczyźni, którzy pozwolili na to aby żony ich obcinały. To jest najgorsze co się przytrafia. Jak widzę jak przychodzą do salonu na poprawkę teraz… to naprawdę współczuję. - mówi nam @jacek.szawiola, którego możecie znać m.in. z pogramu Gogglebox na TTV.



Zobacz też: Były jesieniary, czas na rzepiary. "Ludzie przestańcie deptać pola i uprawy!"



Osoby z długimi włosami, głównie kobiety, nie miały aż tak źle. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę koloryzację. - Te, które się wyrobiły tuż przed kwarantanną, to nawet taka izolacja trwająca 60-70 dni, to umówmy się, jest do przeżycia. Zwłaszcza, że mamy teraz koloryzacje, które zawsze zawierają odrost, nie mamy jednego płaskiego koloru. Dlatego nawet jeżeli klientka ma dwa tygodnie przeciągnięty odrost, czy dłużej, to świat się nie zawali. - wyjaśnił dalej Jacek.


Wtóruje mu Sandra @kpodonouhair. - Moja teoria pracy koloryzacji polega głównie na dwumiesięcznej przerwie pomiędzy koloryzacjami. Dlatego ta przerwa nie była aż tak dramatyczna dla moich klientów. Najważniejsze dla mnie w koloryzacji jest ukrywanie odrostów jak najdłużej, łącznie z siwymi włosami. Moje klientki są w bardzo komfortowej sytuacji, dzięki czemu mogły ten czas wytrzymać, a ja byłam cały czas do ich dyspozycji - doradzałam jak o te włosy dbać, nawilżać itd. 



A czy dużo osób próbowało na własną rękę eksperymentować z cięciem i koloryzacją? - Tak fifty-fifty. 50 proc. obcięta przez żony męża sąsiadki siostry. 10 proc. pisze, że sorry, nie przyjdziemy, czekamy aż odrosną, bo sąsiadka obcięła za krótko. Dużo pań pofarbowało sobie włosy w domach i je rzeczywiście ratuję. - mówi nam @juliakosykhair z salonu Hairmate.



- Większość klientek bała się eksperymentować w domu, więc mają bardzo duże odrosty. Natomiast są też takie, które próbowały swoich sił i niekoniecznie na dobre to wyszło. Nakładając farbę z drogerii zrobiły sobie dużo plam na włosach albo wyszedł niepożądany kolor - najczęściej żółty lub rudy. Jeśli chodzi o klientów to część z nich nie obcinała włosów przez cały okres zamknięcia salonów i zapuściła długie. Część spróbowała swoich sił lub poprosiła domowników, ale najczęściej kończyło się to fryzurą “na zapałkę”. - opowiada Mikołaj Kiełbus @mikemk9 z teamu Łukasza Urbańskiego.


 


- Zdecydowana większość naszych klientów czekała na wizytę u nas. Ale zdarza się, że przychodzą panie, które same podcinały sobie końcówki albo nakładały kolor ze sklepu i trzeba to poprawić. - dodaje @tomek_bo, właściciel salonów @ufryzjerow.


Troszkę inaczej sprawa miała się u Sandry Kpodonou. - Mam bardzo dużo stałych klientek, które odwiedzają mnie od dziesięciu lat i bardzo dbam o relacje pomiędzy nami. Raczej nie ma takich niespodzianek, że zrobią coś same. Ufają mi, utrzymywałam z nimi kontakt podczas kwarantanny, nie wysyłam za bardzo żadnych mieszanek. Czekały na swoją kolej, na swoją wizytę i uważam, że to jest najlepsze. Jednak moją największą wartością w pracy jest zaufanie, jeśli ktoś mi nie ufa, sugeruję żeby ktoś znalazł sobie innego fryzjera. Nie miałam żadnych niespodzianek, oprócz gigantycznych odrostów i cierpliwości. To była wielka radość kiedy mogły przyjść i zacząć robić włosy. 



Zobacz też: Twórcza środa: Karolina Sobkowiak - wywiad z TikTokerką



Ale nowa rzeczywistość to nie tylko ratowanie nieudanych fryzur, ale też praca w innych warunkach - obowiązkowe elementy ochrony osobistej, dużo większa dezynfekcja itp. Jak zatem nasi rozmówcy odnajdują się w tej sytuacji?


Zdaniem Tomka z U Fryzjerów to właśnie ten element jest głównym minusem świata “po otwarciu”. - Najtrudniejszą rzeczą jest praca w maseczkach. Przez wiele godzin po prostu jest to męczące. No i potrzebujemy więcej czasu na to, żeby zdezynfekować stanowiska przed każdym klientem, który do nas przychodzi. 



Podobnego zdania jest Sandra. Podkreśla, że również stosuje się do wszystkich wytycznych. - Jest dla mnie jest to bardzo trudne [mowa o maseczkach - przyp.red.], aczkolwiek stosuje się w stu procentach. Muszę się bardzo pilnować i pamiętać, żeby wszystkiego przestrzegać. Całkowicie to rozumiem i nie walczę z systemem, nie należę do tego typu osób i się do tego totalnie stosuję.


Możnaby pomyśleć, że wiele osób będzie się bać przychodzić, jednak okazuje się, że kalendarze fryzjerów pękają w szwach. Zdziwiło to np. Tomka z U Fryzjerów, ale ocenia to bardzo na plus. Sandra ma już nawet wiadomości zza granicy (ma klientów w całej Europie). - Pytają czy mogą przyjechać, czekają na bilety lotnicze i to jest bardzo miłe. Na to jeszcze nie mamy rozwiązania, nie wiem jak to będzie wyglądać w czerwcu jak ktoś będzie przyjeżdżał z zagranicy - czy będzie musiał odbyć kwarantannę. - mówi. 



Zobacz też: Kinia Wiczyńska - kto to? Analiza influencerki w pigułce



Niestety, pewnie jeszcze długa droga przed nami do pełnego “uwolnienia” świata, a możliwe, że niektóre elementy zostaną z nami na stałe. 


Plusem tej całej sytuacji było na pewno to, że nauczyliśmy się doceniać rzeczy, które uważaliśmy za oczywiste - jak wizyta u fryzjera właśnie. Po ponad 2 miesiącach bez możliwości takich prostych zabiegów podchodzimy do nich z dużo większą radością, zarówno klienci jak i osoby wykonujące wszystkie usługi z branży beauty. I takie emocje zdają się wybijać przede wszystkim z rozmów z fryzjerami. 



Aktywne kampanie

Popularne

ZACZNIJZ NAMIDZIAŁAĆ